1. Shelter 3:49 | |
2. 3 Designs 0:53 | |
3. Let Me Be 4:13 | |
4. Solace 5:01 | |
5. G.B.A. 4:35 | |
6. In Transit 1:31 | |
7. Chances 3:42 | |
8. Journey Song 2:41 | |
9. A 4th World 3:53 | |
10. Yirra-Curl 1:30 | |
11. No Woman, No Cry 4:24 | |
12. Partners 5:15 | |
13. Silence 4:08 | |
14. Green Spandex 3:56 | |
Xavier Rudd - Australijczyk osiadły w Kanadzie, wokalista, autor,
multiinstrumentalista i… zapalony surfer - to jeden z tych oryginałów,
którzy na takim rynku jak polski, zdominowanym przez duże wytwórnie
płytowe, pojawia się nagle niczym niespodziewany gość z zupełnie innej
galaktyki. I zachwyca swą muzyką. Najpierw słuchacz zadaje sobie
pytanie, co ten facet gra, a za chwilę, nim się obejrzy, jest już tym
zainfekowany.
Bo tak naprawdę, to co Rudd gra, to jakby cała tradycja ludowej muzyki w
ampułce. Owszem, blues, country i folk, ale podany w jakże bardzo
osobistej interpretacji. Coś z Woody'ego Guthriego czy Hanka Williamsa,
ale także z Sonny'ego Boya Williamsona czy Brownie'ego McGhee. Tu i
ówdzie jakby coś indyjskiego, no i oczywiście australijskiego,
zważywszy, że w jego instrumentarium nie braknie aborygeńskiego
didgeridoo.
A tu nagle – "Solace" - zakoczenie: oto bardzo niezwykła, bynajmniej nie
reggae'owa interpretacja "No Woman No Cry" Boba Marleya. "Solace" to
piąty album Rudda, który odniósł spory sukces w Australii i Kanadzie.
Warto się z "Solace" zapoznać, choćby dlatego, że w dzisiejszych czasach
trudno znaleźć płytę, która niosłaby ze sobą tak absolutną afirmację
życia. "Kocham tę ziemię, kocham to miejsce – mówi Rudd. – Gdziekolwiek
byś nie poszedł, znajdziesz coś pięknego (…) Jestem szczęśliwy, że mogę
robić to, co robię. Jestem szczęśliwym muzykiem, ponieważ tak wielu
ludzi mnie wspiera i tak wielu podoba się to co robię. Myślę, że wszyscy
jesteśmy szczęśliwi. O tym jest ta płyta".
Xavier Rudd - Guitars, Harmonica, Drums, Didjeridu, Bells, Djembe, Shaker, Slide Banjo, Aztec Drum, Stomp Box, Vocals
Todd Simko - Banjo, Shaker, Omnichord