| |
1. Jump In The Pool | |
2. In The Hospital | |
3. Paris | |
4. White Diamonds | |
5. Strobe | |
6. On Board | |
7. Lovesick | |
8. Skeleton Boy | |
9. Photobooth | |
10. Ex Lover | |
Wielka Brytania zdaje się być niewyczerpaną kopalnią nowych talentów.
Debiutujący albumem "Friendly Fires" zespół z St. Albans o tej właśnie
nazwie jest tego żywym przykładem.
Grać zwięźle, treściwie, wysoce energetycznie i tak jak decyduje serce,
a nie jakiś przemądrzały producent, oto motto Friendly Fires, który to
zespół założony zostaj przez trzech szkolnych kolegów z St. Albans i
który nazwę swą zaczerpnął od utworu popularnej w latach 80., ostro
funkującej grupy Section 25, związanej z legendarną wytwórnią Factory z
Manchesteru. Wokalista, klawiszowiec i basista MacFarlane i jego
przyjaciel, gitarzysta Gibson (trzecim członkiem jest perkusista
Savidge) utrzymują, że chodziło im o to, by nazwa jakoś tak
jednoznacznie nie kojarzyła ani z indie-rockiem, ani stylistyką electro.
Czasy bowiem, kiedy inspirowała ich amerykańska, hardcore'owa formacja
Fugazi dawno mają za sobą, poza tym, że od niej przejęli filozofię
Do-It-Yourself (DIY). W międzyczasie - za namową swojego znajomego z St.
Albans, związanego z firmą Warp Chrisa Clarke'a - zainteresowali się
abstrakcyjną elektroniką spod znaku Aphex Twina i tak narodziła się ich
własna wersja fuzji rocka z tanecznymi, funkowymi rytmami, która została
przez brytyjskich klubowiczów przyjęta z entuzjazmem.
Na swej pierwszej płycie Friendly Fires zamieścili wszystkie swe wczesne
single - "Jump In The Pool" (jedyny na płycie utwór wyprodukowany przez
zewnętrznego producenta, Paula Epwortha), "In The Hospital" i "Paris" -
które utorowały zespołowi drogę do prestiżowej stajni XL Recordings, w
której przecież są i The White Stripes, i The Raconteurs, i Radiohead.
Ale to nie dziwi, zważywszy jak na tym bardzo wyeksploatowanym już rynku
dance-rockowym album "Friendly Fires" zaskakuje pomysłowością
aranżacyjną i brzmieniową świeżością. Bardzo obiecujący debiut.