Kilka lat temu TV On The Radio z Brooklynu byli ciekawostką. Dzisiaj są
wręcz instytucją na nowojorskiej scenie i jednym z najciekawszych
wykonawców w całej długiej historii 4AD.
Bez wątpienia przełomowym albumem w karierze TV On The Radio był
poprzedni album "Return To Cookie Mountain" (2006), który oszałamiał
słuchacza ogromną pomysłowością, z jaką multiinstrumentalista David
Andrew Sitek łączył elementy postpunkowego rocka, soulu, elektroniki i
dance'owych rytmów tak, aby stanowiły idealną oprawę dla wyjątkowego
głosu wokalisty Tunde'ego Adebimbe. Słusznie ktoś zauważył, że aby w
pełni docenić bogactwo brzmieniowe i finezję dźwiękową tej płyty, musiał
przesłuchać ją na doskonałym sprzęcie, a najlepiej - przez słuchawki
high-definition, a nie w formacie mp3. Był też "Cookie Mountain" nie
tylko dowodem geniuszu studyjnego Sitka czy doskonałym spełnieniem
obietnicy, jaką był debiutancki album TVOTR "Desperate Youth,
Blood-Thirsty Babes" (2004), ale i - jak ktoś inny słusznie spostrzegł -
płytą, którą ciężko będzie przebić.
Dlatego też z niecierpliwością, ale i z lekkim niepokojem fani zespołu
(którego trzecim filarem jest gitarzysta i wokalista Kyp Malone)
oczekiwali na jego trzeci album - "Dear Science". No i otrzymali płytę
nie mniej doskonałą, która jest a zarazem nie jest kontynuacją
wcześniejszego dzieła. Jest, bo w nowych kompozycjach wyraźnie znać na
niej powinowactwo z piosenkami z "Cookie Mountain", a zrealizowany z
epickim rozmachem utwór "Halfway Home" jest zdecydowanym łącznikiem
między dwoma albumami; nie jest, bo Sitek, Adebimbe i Malone
zaprezentowali tu całkiem inne podejście do materiału dźwiękowego.
"Dear Science" jest bezsprzecznie płytą równie wyrafinowaną artystycznie
co jej wielka poprzedniczka, ale jednocześnie lżejszą i bardziej
przystępną dla przeciętnego słuchacza. A miejscami wręcz niemal
przewrotnie taneczno-hiphopową ("Dancing Choose") czy śmielej niż
dotychczas asymilującą elementy funku ("Golden Age") i soulu ("Crying").
Do nagrania "Red Dress" TVOTR zatrudnili sekcję dętą z nowojorskiej
grupy Antibalas, zaś w zamykającym album utworze "Lover's Day" gościnnie
- w duecie z Adebimbem - zaśpiewała Katrina Ford z formacji Celebration.
Zwraca uwagę zresztą nie tylko daleko posunięta "soulowość" albumu, ale
także bardziej optymistyczne przesłanie emanujące z całości. Owszem,
świat jest parszywy i TVOTR nie wahają się mówić o jego ciemnych
stronach, ale więcej tu optymizmu i wiary, że w ogólnym rozrachunku
prędzej czy później górę wezmą te bardziej pozytywne cechy ludzkiej
natury.