Gitarzysta John Scofield celebruje muzykę swojego przyjaciela i mentora, Steve’a Swallowa, w porywającym nagraniu, zrealizowanym jednego dnia w Nowym Jorku w marcu 2019 roku - w “oldschoolowym” stylu, jak mówi Scofield, przyznając jednocześnie, że poprzedza je ponad 40 lat przygotowań. John był 20-letnim studentem Berklee, kiedy po raz pierwszy spotkał i zagrał z tym basistą - grają ze sobą od tamtej pory. “Uwielbiam te utwory”, mówi Scofield o wybranych na ten album kompozycjach Swallowa, obejmujących szeroki zakres jego twórczości, począwszy od klasyków, takich jak “Hullo Bolinas”, “Eiderdown”, “Falling Grace” czy “Radio”, po mniej znane utwory. Bliska relacja pomiędzy Scofieldem a Swallowem jest wyczuwalna w każdym momencie. John: “Czasem, kiedy gramy razem, zdaje się, że gra jedna gitara.” Za perkusją zasiada Bill Stewart, bliski współpracownik Scofielda od wczesnych lat 90., który genialnie wyczuwa wszelkie subtelności tej interakcji. “To, co robi Bill, to coś więcej niż gra na perkusji,” mówi Scofield. “Stanowi melodyjny głos w muzyce, a jednocześnie bardzo mocno swinguje”.