Amerykańska legenda rhythm'n'bluesa, soulu i funku spuszcza swoje
nowoorleańskie piekielne psy z uwięzi i wraca do garażowego punk-rocka.
Andre Williams, znany również jako "Black Godfather" nie należy do
najmłodszej generacji muzyków amerykańskich, bywa porównywany z Jamesem
Brownem i Screaming Jay Hawkinsem, współpracował m.in. z takimi
artystami, jak Stevie Wonder, Ike & Tina Turner, Parliament, Funkadelic,
Edwin Starr, Jon Spencer Blues Explosion, Dirtbombs czy nawet Jack
White.
Najnowszym albumem udowadnia, że wciąż liczy się na rockowej scenie. Ze
swym wściekłym głosem, napędzany przez muzyków młodszej generacji z New
Orleans Hellhounds (m.in. ze słynnym Quintronem na organach) wypełnia
lukę między Jamesem Brownem i Jonem Spencerem. Jego naładowany energią
soul-funk-punk-rock to istny dynamit. Niech nikt nie mówi potem, że nie
był ostrzegany: ta płyta ma więcej grindu i kopa niż litr
najmocniejszego espresso.