Zmysłowo połamane melodie art-rockowego trio z Chicago. Ta płyta jest
niemałym zaskoczeniem dla wszystkich, którzy znają wytwórnię Leaf, która
uznawana jest za czołowy angielski label z muzyką elektroniczną. Ale
schematy czasem trzeba łamać, dlatego teraz w Leafie prawdziwie rockowy
zespół.
Przybyli w 2005 r. z wykrzyknikowym [!] i pewnym siebie hukiem,
elektryzując występami na żywo i zuchwałym debiutanckim albumem
"Beautiful Seizure" (2 miejsce wśród albumów roku 2006 wg czytelników
DiS). Volcano! przeszybowało ponad wykładniczymi parametrami rocka, w
stronę dotąd nieznanych regionów. Po dwuletniej przerwie, chicagowskie
trio posuwa się naprzód nowym, skocznym i bardziej zwartym krokiem.
"Chcieliśmy być bardziej zwięźli i ekonomiczni niż przedtem i z większą
powagą wydobyć intuicyjną reakcję ciała" - mówi Aaron With (gitara,
wokal) o piosenkach z "Paperwork". "Stworzyliśmy rzeczy, które miały
bawić nas podczas grania i publiczność podczas słuchania, cały czas
próbując zachować balans między melodią a hałasem".
Muzyków, a jednocześnie kolegów ze studiów i college'u (wspomniany Aaron
With oraz Sam Scranton - perkusja i Mark Cartwright - bass, elektronika)
na początku połączyła miłość do free-jazzu, elektroniki i rocka
experymentalnego. O nowej płycie można powiedzieć, że jest bardziej
oszczędna i rozważna od poprzedniej, początki utworów często są oparte
na prostej popowej strukturze, która zaraz zostaje rozerwana (jak to w
wulkanie). Niewygładzone, rozgorączkowane dysonanse i przestrzenne,
jasne brzmienie gitary Aarona mają dużo wspólnego z muzyką Deerhoof czy
Dirty Projectors i kładą większy nacisk na akcenty rytmiczne.
"Uczyniliśmy wysiłek by odkryć zwariowane kombinacje rytmiczne w
podstawowych miarach metrum" - mówi Scranton. "Są to bity, które
czujesz, że zmuszają cię do podskakiwania, a jednocześnie przenoszą w
nieoczekiwane miejsca".