Reedycja albumu z 2005 roku jednego z najważniejszych artystów na
tegorocznym Off-Festivalu.
Caribou to nie jest wcale żaden atol zajęty przez rebeliantów na
Pacyfiku ani nazwa najnowszych perfum. Za nazwą Caribou kryje się
kanadyjski matematyk(!) Dan Snaith, znany wcześniej wielu jako Manitoba.
Niestety Handsome Dick Manitoba to nazwa innego, starego projektu
punkowego, który zawłaszczył sobie tę nazwę i zaczął z tego powodu
stwarzać problemy także Snaithowi, który w końcu zrezygnował z tej nazwy
i przemianował swój muzyczny projekt właśnie na Caribou.
Manitoba jest więc teraz Caribou, a Caribou zaczyna dokładnie tam, gdzie
skończył Manitoba, mianowicie w komponowaniu chyba najbardziej
interesującej elektronicznej muzyki ostatnich kilku lat. Caribou brzmi,
jakby dzisiaj mogli brzmieć Chemical Brothers, gdyby po "Surrender" nie
obrali złego kierunku - drogi szybkiego ruchu. Albo jak radosne
spotkanie NEU!, Prefuse 73, Briana Wilsona i Simona & Garfunkela pod
wpływem nieodkrytego jeszcze zioła. Ale także to porównanie nie
wystarcza.
Elektronika na wydanym w 2005 roku "The Milk of Human Kindness" jest
zręcznie i bardzo pomysłowo wpleciona w strukturę piosenek. Caribou nie
jest też artystą laptopowym lecz w zasadzie żywym zespołem z dwoma
zestawami perkusyjnymi. Ten album jest jak psychodeliczna cisza przed
burzą, spokojny i zredukowany, jednak trzymający w napięciu i wzmagający
ciekawość słuchacza...