Jeśli ktoś lubi Stereolab, pokocha tę płytę. A to dlatego, że uboczny
projekt wokalistki Laetitii Sadier nie jest radykalnym odejściem od
niepowtarzalnej, avant-popowej stylistyki jej macierzystej grupy, ile
jej twórczym, bardzo osobistym rozwinięciem.
Dwanaście lat już minęło od czasu, kiedy Sadier wraz z wokalistką Pram,
Rosie Cuckstone, postanowiła zrobić coś na własny rachunek pod szyldem
Monade. Efekty ich pierwszych nagrań, a wreszcie pełnowymiarowego
debiutanckiego albumu, "Socialisme Ou Barbarie: The Bedroom Recordings"
(2003) okazały się na tyle udane, że rychło Monade ze studyjnego
projektu stał się autonomicznym, koncertującym i nagrywającym zespołem.
Po raz drugi Laetitia do studia weszła już ze swymi nowymi, francuskimi
muzykami (basistką i wokalistką Marie Merlet, klawiszowcem Nicolasem
Etienne'em i perkusistą Davidem Loquierem) oraz multiinstrumentalistą ze
Stereolab, Joe Watsonem. Efektem był znakomity album "A Few Steps More"
(2005). Na "Monstre Cosmique" ten zespół towarzyszy jej na sześciu z
dziesięciu utworów. Pozostałe cztery - w tym przepiękny, poruszający
"Étoile" - powstały we współpracy z dwoma muzykami z Tuluzy, Julienem
Gaskiem i Emmanuelem Mario - członkami wysoko cenionego we Francji
kolektywu muzycznego Momotte, przypominającego pod względem
organizacyjnym i ideowym formację Broken Social Scene. Partie skrzypiec,
które podkreślają wybitnie kameralny charakter części utworów,
wokalistka powierzyła natomiast muzykom z Bordeaux Conservatoire. Jeśli
w odniesieniu do jakiegokolwiek albumu ostatnich miesięcy można użyć bez
cienia przesady sformułowania "płyta o wielkiej urodzie", będzie nim
bezdyskusyjnie "Monstre Cosmique".