Muzyka jak zima w Melbourne: to już czwarty album australijskiego duetu folk-popowego. W ostatnich 10 latach Karl Smith i Pete Cohen z Sodastream nie tylko nagrali 3 własne albumy, koncertowali z Yo la Tengo i Lambchop i grali trasy na całym świecie, lecz także wciąż zmieniali i udoskonalali swoje brzmienie: od garażowego lo-fi przez melancholię, aż do żwawego avant-popu z dęciakami. Ich czwarty album jest znacznie bardziej mroczny, swoją melancholią i ciemnością odzwierciedla zimę południa Australii. Piosenki i historie są bardzo spokojne i intymne, chciałoby się powiedzieć: australijska odmiana "americany" - trzeba przyznać jednak, ze bardzo oryginalna i uczciwa. Nawet, gdy Karl Smith z akustyczną gitarą śpiewa o zranionych uczuciach, a przy tym bas Pete'a Cohena uroni kilka łez, nie brzmi to nigdy patetycznie. To są raczej te momenty, które tworzą naprawdę dobrą muzykę pop. Dla fanów Lambchop, Willa Oldhama i Calexico pozycja obowiązkowa.