Miłośnicy nowoczesnego reggae i dubu z pewnością wiedzą, że Paul St.
Hilaire to ten sam człowiek, który do niedawna jeszcze nagrywał jako
Tikiman, m.in. ze słynnym kolektywem Rhythm and Sound czy nawet z
Tarwater. Musiał jednak zaprzestać używania swego pseudonimu z powodu
kłopotów prawnych.
Już swoim pierwszym albumem prezentowanym pod prawdziwym nazwiskiem -
"Unspecified" z 2003 roku wydanym w jego własnym labelu False Tuned -
Paul St. Hilaire udowodnił, jak głęboko, relaksacyjnie i interesująco
może brzmieć elektroniczne roots-reggae - czy to w czystym dubie, czy z
pełnym zespołem. Ta idea jest dalej konsekwentnie rozwijana i
udoskonalana na nowym albumie "A Divine State Of Mind". "Check Some Dub
Style" - słyszymy na początku rozpędzającego się utworu "Little Song".
To wskazówka, jak umiejętnie Paul St. Hilaire wykorzystuje dub jako
metodę produkcyjną. Pogłos, echa i różne efekty dźwiękowe rozwinęły się
tutaj do postaci muzycznych konstrukcji, które zarówno bujają
klasycznymi One-Drop-Riddims, jak i tworzą przestrzeń dla elektronicznie
pulsującego beatu. Znajdziemy tu brzmienia gitarowe i organowe
przetworzone przez kamery pogłosowe, konwencjonalne melodie roots jak
"Black Moses" czy "Jah Live Over The Hills", socjalno-polityczne
komentarze ("Fortunate Fortunate") i religijną wręcz poezję ("Praise",
"Jah Love"). Wibrujące basy powodują buczenie głośników i wiele innych
brzmień i dźwięków, które kotłują się jak ryby w ławicy. Wszystko to
razem spinane jest kapitalnym śpiewem St. Hilaire'a, wywołującym bardzo
szerokie skojarzenia u słuchacza. Elektronika i analogowe
instrumentarium, piosenki i "tracki", śpiew i DJ-ing, roots i futuryzm
pojawiają się wspólnie na tej płycie, a co dla reggae raczej nietypowe,
Paul St. Hilaire demonstruje ponownie swoje niesamowite cechy
wszechstronnego muzyka: kompozytora, wokalisty, instrumentalisty i
producenta. I pewnie dlatego popularny jest przede wszystkim wśród fanów
nowej elektroniki i cyfrowego dubu, a nie na typowej scenie reggae.