1. Makeshift Shelter | |
2. Even Numbers | |
3. What I Can Manage | |
4. Loud And Clear | |
5. These Points Balance | |
6. Young And Old | |
7. We'll Lean That Way Forever | |
8. Lessening | |
Franz Kafka napisał niegdyś opowiadanie "Przemiana" traktujące o
komiwojażerze Gregorze Samsa, który budzi się pewnego ranka jako robak.
Gregor Samsa to także nazwa zespołu z Virginii, kwartetu, który potrafi
ze swoją muzyką dryfować w obcych, tajemniczych światach.
Nie tylko postać z opowiadania Kafki, ale także i zespół jest w
podróży, w którą zabiera nas z sobą. Najnowsza płyta (pierwszy
pełnowymiarowy album) "55:12" to wycieczka w najzimniejsze otchłanie
północy. Muzyka zespołu brzmi delikatnie, cicho i tajemniczo. Już w
pierwszym utworze - "Makeshift Shelters" - słuchacza oczarują niemal
anielskie głosy. Są trochę zamazane, a jednak je słyszymy wyraźnie,
śpiew nie jest na pierwszym planie, bo używany jest jako kolejny
instrument. Muzyka tętni życiem... Sferyczne tony podmalowują każdy
utwór. Obok klasycznych instrumentów: gitary, basu i perkusji, słyszymy
tu także elektroniczne sample, fortepian, oraz smyczki podkreślające
całość. Zespół dowodzi także, że potrafi grać głośniej. W drugim utworze
"Even Numbers" dźwięki stają się obszerniejsze, perkusja staje się
bardziej impulsywna, a melodie skrzypiec wpadają w ucho, podobnie jak
jazzbandowe instrumenty. Ta płyta to w zasadzie jedna kompozycja,
trwająca ponad 50 minut - pojedyncze utwory nie są wyraźnie oddzielone,
lecz przechodzą jeden w drugi.
Wielu porównuje Gregora Samsę do takich wielkich sław jak Sigur
Rós, My Bloody Valentine, Godspeed You Black Emperor, a każde z tych
porównań ma trochę racji ale i dużo fałszu zarazem, bo Gregor Samsa
stworzyli na tyle własne, oryginalne i charakterystyczne brzmienie, ze
podstawy każdego porównania okazują się bardzo kruche i powierzchowne...
Album został zmiksowany przez samego Briana Paulsona, który przy stole
mikserskim wspomagał także Slint, Wilco czy Becka.