Właściwy debiut zespołu, który zdążył już nagrać pod kryptonimem Slum singla "Twilight" dla wytwórni Warp. Sama nazwa Parsley Sound, co znaczy "pietruszkowe brzmienie", zdaje się wywodzić z utworu "Scarborough Fair" duetu Simon & Garfunkel, który był ongiś parodią ballady "Girl From The North Country" Boba Dylana. Cóż, jeśli nawet nie jest to do końca prawda, Parsley Sound rzeczywiście czerpią w warstwie wokalnej inspirację ze stylistyki rodem z dawnych hippisowskich czasów, którą wypracowali tacy wykonawcy, jak właśnie Simon & Garfunkel, The Mamas And The Papas, The Byrds czy Crosby, Stills & Nash.

     Jednak zarówno sposób nagrywania śpiewu, jak i wyrafinowana elektroniczna obróbka muzyki świadczą aż nadto wyraźnie, że jesteśmy o wiele bliżej Bristolu, czasów rozkwitu trip-hopu, dokonań formacji w rodzaju Mazzy Star, Alpha czy Beta Band oraz chill-outowych klimatów, niż słonecznej, psychodelicznej Kalifornii. Parsley Sound lubią bawić się brzmieniem. Raz zdają się być leciutko bluesującym zespołem, jak ze starej płyty, no powiedzmy The Electric Prunes, które to skojarzenie potwierdza zabarwiony barokiem instrumentalny kawałek "Spring Is Near"; innym razem urzekają ambientowym pięknem i schłodzoną ekspresyjnością w "Find The Heat" i "Neon Breeze"; potrafią też zaskoczyć odbiegającym od reszty utworów mrocznym klimatem "Temple Church", jakby przywołującym duchy z dalekiego średniowiecza.