1. The In-Between Kingdom 6:48 | |
2. Otherwhere 2:48 | |
3. Suspended In Whiteness 7:56 | |
4. Asoulum 6:23 | |
5. Limbo 1:53 | |
6. Escape from ParadIce 4:39 | |
7. Transition 11:07 | |
8. Gravestone Hill 3:41 | |
9. Wanderings 5:28 | |
Biały album Lunatic Soul to kontynuacja debiutu. To druga część dyptyku
o podróży po świecie umarłych. "Biały", ponieważ okładka drugiego albumu
jest... negatywem pierwszej.
"Jest mała obawa, że słuchacze, widząc białą okładkę z
charakterystycznym znakiem i podpisem «lunatic soul», ale bez żadnej
dwójki rzymskiej lub arabskiej, pomyślą, że to coś w rodzaju reedycji
jedynki – zauważa autor i twórca Lunatic Soul. Dlatego
chciałbym stanowczo podkreślić, że jest to całkowicie nowy materiał, a
okładka wygląda tak jak wygląda, ponieważ od początku miał być to
czarno-biały dyptyk. Lunatic Soul jest po prostu podwójnym album
przedzielonym dwuletnim okresem oczekiwania. I teraz przychodzi czas na
jego drugą i ostatnią część.
To wciąż jest opowieść o podróży w zaświatach, a dokładniej o podróży
przez pewne miejsce, które znajduje się gdzieś pomiędzy. Biel nie
oznacza bowiem w tym przypadku dosłownego powrotu do życia. Nasz bohater
wciąż jest po drugiej stronie. Biel nie oznacza również, że w miejsce
mrocznych dźwięków usłyszymy teraz wesołe piosenki i śpiew słowików. To
jest wciąż bardzo charakterystyczna, transowa,i jak sam lubię to nazywać
– orientalno-alternatywna muzyczna podróż. W wielu momentach może trochę
bardziej orientalna i może bardziej niepokojąca. Przykładowo, w jednym z
utworów bohater znajduje się wśród czterech pustych białych ścian,
ubrany... w kaftan bezpieczeństwa. Oczywiście chciałem uzyskać dużo
"jasnych" dźwięków na tym albumie, pewnego rodzaju lekkość i nie
ukrywam, że w wielu momentach – z pomocą Roberta i Magdy – osiągnąłem
dokładnie to, co sobie wymarzyłem. To oczywiście nadal mieszanka
wszystkiego co lubię, od Dead Can Dance, Petera Gabriela z czwórki czy
"Passion", przez filmy i książki o duchach, po mój ulubiony Silent Hill,
ale jednak, mimo kontynuacji, trochę inna od poprzedniczki. Mam jednak
nadzieję, że zawarte na niej dźwięki, nie pozostawią większości z
obłąkanych dusz obojętnymi.
Większość partii instrumentalnych Mariusz Duda zagrał samodzielnie, ale
i tym razem nie zabrakło gości. Na płycie można usłyszeć gości znanych z
poprzedniego albumu, m.in. Macieja Szelenbauma (klawisze, flety,
quzheng) czy Wawrzyńca Dramowicza z zespołu Indukti (perkusja).