Używamy plików cookies w celu ułatwienia korzystania z naszej strony.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza zgodę na ich wykorzystywanie.
Rozumiem1. Intro | |
2. Dead Hearts | |
3. In The Room Where You Sleep | |
4. Buried In Water | |
5. My Body's A Zombie For You | |
6. Pa Pa Power | |
7. Young & Tragic | |
8. Paper Ships | |
9. Lose Your Soul | |
10. Werewolf Heart | |
11. Dead Man's Bones | |
12. Flowers Grow Out Of My Grave |
Jeśli nie lękacie się duchów, upiorów, nieboszczyków, wilkołaków czy
zombie, nie boicie się zajrzeć głęboko w oczy śmierci i nie czujecie
trwogi przed tym, w co możecie zamienić się po dokonaniu żywota, to ta
płyta jest zdecydowanie dla was.
Za projektem Dead Man's
Bones ukrywa się dwóch muzyków: wychowany w Rochester w stanie Nowy Jork
Zach Shields oraz pochodzący z Kanady Ryan Gosling, aktor nominowany do
Oscara. Spotkali się w 2005 roku, kiedy umawiali się w tym samym czasie
z dwiema siostrami. Gdy odkryli, iż obaj zafascynowani są duchami,
upiorami i innymi monstrami, postanowili stworzyć sceniczny spektakl o
miłości w tych niesamowitych kręgach. Powiedzmy, że powstać miało coś
między Timem Burtonem, a "Murder Ballads" Nicka Cave'a. Spektakl nie
wypalił, bo koszty związane z jego wystawieniem grubo przekraczały
możliwości finansowe obu niedoszłych dramaturgów. W to miejsce pojawił
się projekt stworzenia czegoś na kształt muzycznego albumu
koncepcyjnego. A że obaj młodzieńcy nie mieli pojęcia o muzyce, z pełną
determinacją, w ekspresowym tempie, zajęli się nauką gry na różnych
instrumentach i przyswajaniem całej historii muzyki rozrywkowej
ostatnich 50 lat. Dołączył do nich, jako producent i instrumentalista,
Tim Anderson z Imarobot i cała trójka założyła własną firmę Werewolf
Heart Records. A to po to, żeby nikt nie kwestionował ich dosyć surowego
reżimu produkcyjnego, przypominającego nieco metodę przyjętą przez
filmowców z Dogme 95. Do nagrań swego pierwszego albumu Dead Man's Bones
pozyskali dziecięcy chór z The Silverlake Conservatory Of Music z Los
Angeles. I tak powstała jedna z najbardziej niesamowitych płyt ostatnich
lat: w całości poświęcona wspomnianej już tematyce, a jednak bynajmniej
nie gotycka, bo muzycznie bardziej kojarząca się z erudycyjnym
eklektyzmem Beirut, Joe Henry'ego czy Sufjana Stevensa.
To
praktycznie album nagrany na żywo, stosunkowo tanim kosztem, ale na tym
polega jego wywołujący dreszcze urok i autentyczna świeżość w
odniesieniu do wszelkiego rodzaju współczesnych, neogotyckich produkcji,
zwykle utrzymanych w jednolitym, mrocznym nastroju. Shields, Gosling i
Anderson poruszają się po rozległym muzycznym terytorium, na którym
istnieje miejsce i dla naiwnego doo-wopu czy popu lat '50 ("My Body's A
Zombie For You", "Paper Ships"), jak i dla klimatów rodem z wczesnego,
gwałtownego Nicka Cave'a ("Dead Man's Bones") czy Joy Division ("Lose
Your Soul"). Jednak najbardziej piorunujące wrażenie robią podszyte
romantyzmem utwory w rodzaju ballady "Dead Hearts" czy powolnego walca
"Buried In Waters", zdecydowanie inspirowane muzyką o wiele starszym
rodowodzie. Cały album ma jednak zdecydowanie folkowy sznyt, tyle że
suto podlany upiornymi efektami dźwiękowymi i wzbogacony dziecięcymi
głosami. Te zaś na dodatek nie zawsze wydają się być anielskim chórem,
bo potrafią swoje partie wykrzyczeć przeszywającymi głosami, jak i
wydawać iście infernalne odgłosy. Projekt "Dead Man's Bones" to pewny
kandydat do miana albumu roku i wielu nieustraszonych słuchaczy z
pewnością za taki go uzna.